poniedziałek, 6 lipca 2015

#10 Rozdział dziesiąty.

Rozdział dziesiąty. 


*Perspektywa Sebastiana*

   Kiedy śpi wygląda jeszcze piękniej. Moja księżniczka, moja i tylko moja.

   Julka spała już kilkanaście godzin a ja? Ja przez te wszystkie godziny jestem obok niej. Trzymam jej zimną, delikatną dłoń i patrzę na jej bladą, zmęczoną twarz.
   Ludzie powiedzą - masz 15 lat człowieku jakie Ty możesz mieć problemy?
A no właśnie, nie wiedzą o mnie nic. Gdy byłem mały moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, sam ledwo przeżyłem. Wychowuje mnie ciotka, jest miła ale widać, że nie daje rady niańczyć mnie. A do tego to. Moja księżniczka leży teraz niezdolna do niczego, lekarz mówi, że upadek może źle wpłynąć na rozwój jej dolnych kończyn. Żeby tego było mało zaniki pamięci.
   Cudne życie nie ma co!
Chyba właśnie wstaje. Otworzyła te swoje cudne oczy.



-Hey, księżniczko. Pamiętasz mnie? - zapytałem.
-Tak jakby, śnił mi się wypadek z balkonu a na balkonie stał chłopak... to było naprawdę?
-Tak, niestety tak.
-Opowiedz mi o tym więcej -Poprosiła.
-A więc... - i opowiedziałem jej wszystko co o niej wiedziałem.
-Czy ja Cię kocham?
-Tak, chyba tak. - powiedziałem zmieszany.

Spojrzała mi w oczy. Zacząłem się nad nią pochylać. Moje serce zaczęło bić szybciej.



*Perspektywa Julki*

   Pamiętam go, pamiętam.
Schylał się nade mną. Chciał mnie pocałować tak jak na tym cholernym balkonie.
   Jego wargi dotknęły moich.

   Powoli wszystko sobie przypomniałam. Dominikę, Zuzę, Laurę, Weronikę, Maję, Martę, Wiktorię, Basię, mamę, tatę.

   To był namiętny pocałunek. Jezu, kocham go. Nigdy nie czułam nic podobnego, a pamiętałam cale moje życie jak przed tym wypadkiem. Całowaliśmy się kilkadziesiąt sekund po czym lekko się odsunęłam.
-Pamiętam wszystko Seba, pamiętam.

*Kilka godzin później*

Rozmawiałam z nim. Aż w końcu doszło do tego.;
-Julcia, wiem, ze po tym co dzisiaj się stało i po tym co miało się stać na balkonie głupio pytać ale czy Ty chcesz ze mną być?
Rzuciłam się mu na szyję. Co z tego, że wszystko zaczęło mnie piec po gwałtownym poruszeniu się. Wszystko, nogi, dłonie, brzuch, kręgosłup.
-Tak! - Powiedziałam i mocno go przytuliłam, tylko on się teraz liczył.

*Kolejne kilka godzin później*
   Do pomieszczenia weszła moja mama po czym rzuciła mi się w ramiona. Syknęłam z bólu.
-Przepraszam! - powiedziała odsuwając się.
-Nic się nie stało, no chodź tu. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ręce.
   Zaczęła opowiadać o tym, że mogę wyjść za tydzień i, że będę miała kilka operacji nóg. Odrzuciłam kołdrę, faktycznie nie wyglądały dobrze, kilkanaście siniaków i plamy po krwi, całe czerwone stopy.
  
Wszedł lekarz.
-Julia pójdzie teraz ze mną do sali operacyjnej żeby sprawdzić czy są jakieś dodatkowe podrażnienia. -Dobrze. -Odpowiedziałam z mamą chórem.
A tu nagle na cały szpital ktoś zaczął się drzeć. Mama pomogła usiąść mi na wózku inwalidzkim i wyjechałam na korytarz zobaczyć co się dzieje. Jakaś dziewczyna stała na korytarzu i kłóciła się z pielęgniarką.
-Proszę mnie wpuścić muszę się z nią zobaczyć! - wołała dziewczyna.
-Niestety owa Twoja znajoma nie może w tej chwili przyjąć gości, idzie na operację.
-Ale ja muszę!
Dziewczyna wyrwała się i pobiegła w stronę mojego "pomieszczenia" - tak to nazwijmy. W tej chwili zobaczyłam jej twarz.
-Madzia!
-Julisia!
Podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Zaczęłyśmy płakać.
-Przyjechałam jak tylko dowiedziałam się co się stało. Która to ta szmata Dominika?
-Miśka spokojnie. Już jest dobrze.
-Jak to jest dobrze? Jakaś szmata zrzuca Cię z balkonu a Ty mi mówisz, że jest dobrze?!
-Jest dobrze.
-Nie wcale nie! Zostaję u Ciebie i jutro idę sobie porozmawiać z tą zołzą. - bulwersowała się Madzia.
-Pasowałoby. - zza drzwi wyłoniła się... Marta?
-A to kto? Jakaś kolejna dziunia? - Magda zaczęła coraz bardziej się czerwienić.
-Ja nie mam nic do Julki, przyszłam zobaczyć jak się czuje. Proszę - powiedziała wręczając mi kwadratowe pudełko. - upiekłam ciasteczka.
-Pewnie jakieś zatrute.
Jeszcze chwila i Magda się na nią rzuci.
-Słuchaj, jeśli chcesz dopiec Dominice to współpracuj. - Marta.
-Kontynuuj.- Powoli uspokajała się Magda.
-Należy się jej, wozi się po szkole bo jej ojciec jest biznesmenem.
-Zaczynam Cię powoli lubić, ale nic sobie nie wmawiaj! - Magda.
-Okej, jakieś pomysły?















________________________________________________________________________________
Julcia wszystko sobie przypomniała.

Niespodziewany przyjazd Magdy.
Zemsta na Dominice. 


Nie ma tutaj zbyt wiele ale nie mogę wszystkiego opisać w jednym rozdziale! :D
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
♥Każdy komentarz jest dla mnie motywacją.
♥Każdą obserwację przyjmuję z uśmiechem.
♥Każde kolejne wyświetlenie jest dla mnie jak kolejna kostka czekolady! :D


Do następnego rozdziału!
Julisia. ♥

10 komentarzy :

  1. Ciekawie piszesz, oczekuję więcej! :D

    www.daria-mikolajewska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny post :3
    Obserwujemy? ja już, liczę na ciebie ;))
    http://polynaeces.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Misia super piszesz oby tak dalej :> <3 <3 /TwojaMiśka

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 <3 Zakochałam się w Twoim blogu! :* Czekam na kolejny rozdział Misia :* Moja księżniczka :* Czekam na nasze spotkanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. masz talent,
    zapraszam

    http://goo.gl/4k6S2A

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny świetny rozdział! ;)
    Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, nie miałam jak. :)
    Cieszę się, że dziewczyna się obudziła. Mam nadzieję, że wszystko sobie przypomni. ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka