wtorek, 30 czerwca 2015

#7 Rozdział siódmy.


Rozdział siódmy. 


Julka i Sebastian jechali dorożką jakieś 20 minut, oboje szczęśliwi. Gdy dojechali Seba wstał, otworzył drzwi dorożki, podał Julce dłoń i pomógł jej wysiąść. Dorożka odjechała, ruszyli w stronę domu Bartka. Szli trzymając się za rękę, słychać już było odgłosy dobrej zabawy, zadzwonili do drzwi. Otworzył Bartek - solenizant. Był on wysokim brunetem, miał na sobie granatowy garnitur a obok niego stała... Marta. Tak, właśnie, jedna z Upartych Zołz. Marta ubrana była w błękitną sukienkę i naprawdę cudnie w niej wyglądała. Dom Bartka był większy niż większość domów w okolicy.


*Perspektywa Julki*



-Hej, przyjacielu! Hoho a to jakąś dziewuszkę jednak przyprowadziłeś? Bartek. - Powiedział uśmiechnięty, wyciągając do mnie rękę.
- Julia. - przywitałam się i postawiłam prezent przy kupce pakunków.
Zerknęłam na Martę, chyba wahała się co do podania mi ręki. No cóż, raz się żyje. Moja ręka powędrowała w kierunku Marty.
- Hej! - Uśmiechnęłam się. - My się już chyba znamy. - Mrugnęłam porozumiewawczo.
- Hej. - Widząc, że nie mam do niej urazy uśmiechnęła się.
Weszłam z Sebą, Bartkiem i Martą w głąb domu i zaczęłam wypatrywać Zuzy i dziewczyn ale moje oczy napotkały Dominikę, Baśkę, Wiktorie i Majkę. Dominika widząc mnie trzymającą się za rękę z Sebą rzuciła mi spojrzenie mogące zabić. Coraz lepiej. - Uśmiechnęłam się pod nosem. Dominika mruknęła coś do dziewczyn które głośno zarechotały. Dominika ruszyła prosto na mnie.
-Hej Sebuś! -Powiedziała sztucznie i widocznie chciała go przytulić ale on nie puszczając mojej ręki odepchnął ją lekko.
-Cześć. - Odpowiedział, nawet na nią nie patrząc.
Widząc śledząc całą sytuację Bartek szybko zareagował.
-Może usiądziemy? -Powiedział, w głębi serca mocno mu podziękowałam.
Podeszliśmy do stołu, widocznie przyszliśmy ostatni bo w tej właśnie chwili mama Bartka wniosła wielki, dwupiętrowy, waniliowy tort w kształcie piłki do nożnej. Chyba dobrze trafiłam z prezentem. - pomyślałam. Odruchowo zaczęłam śpiewać Sto Lat jako pierwsza, inni od razu podchwycili.
-Dmuchaj!
-Dawaj stary!
-Dasz radę!
Krzyczeli wszyscy przy stole. No i rzeczywiście, zdmuchnął wszystkie świeczki na raz. Rozległy się brawa i piski, oczywiście ja też klaskałam.


*Kilka godzin później*


Impreza trwała w najlepsze, Dominika przez całą imprezę była zazdrosna o Sebę. A on? On totalnie ją olewał.
Siedziałam między Martą a Sebą. Marta - jak się okazało - jest przemiła i wręcz nienawidzi Dominiki.
Kątem oka zauważyłam zbliżającą się wiedźmę. Zaczyna się. Złapała krzesło i wepchnęła się miedzy mnie a Sebastiana.
-To kiedy znowu gracie mecz? -Seba grał w piłkę nożną jako pomocnik.
-W przyszłą środę. - Odburknął i już nie zwracał na nią uwagi.
Zdenerwowana Dominika widząc obok mnie butelkę soku z wiśni "niechcący" ją na mnie wylała.
- Moja spódnica! - krzyknęłam ze łzami w oczach i wybiegłam na balkon. Nienawidzę jej.


*Perspektywa Sebastiana* 


Jechaliśmy dorożką dobre 20 minut. Julka była piękna, coraz bardziej się zakochiwałem. Gdy dojechaliśmy otworzyłem drzwi, podałem jej rękę i pomogłem wysiąść. Za dorożkę zapłaciłem już wcześniej więc spokojnie odjechała. Weszliśmy do domu Bartka trzymając się za rękę.
-Hej, przyjacielu! Hoho a to jakąś dziewuszkę jednak przyprowadziłeś? Bartek. - Powiedział wyciągając do Julki rękę.
Julia również wyciągnęła w jego stronę dłoń, była dobre wychowana. Było to już widać na rozpoczęciu, grzecznie stała nie ruszając nawet palcem.
Julka chwilę potem przywitała się z Martą - dziewczyną Bartka. Chyba już się znały.
Weszliśmy w czwórkę w głąb domu. Zobaczyłem Dominikę, oho zaraz się zacznie...
Wiedziałem. Podbiegła do nas.
- Cześć Sebuś! - chciała się do mnie przytulić ale ją odepchnąłem równocześnie trzymając Julkę za rękę. Niech wreszcie zrozumie, że nic nas nie łączy!
- Cześć. - Odpowiedziałem głównie z grzeczności.
Widząc śledząc całą sytuację Bartek szybko zareagował.
-Może usiądziemy? -Powiedział.
Od przedszkola był moim najlepszym przyjacielem. Zawsze wiedział co w jakim momencie powinien zrobić, teraz właśnie trafił w sedno.
Przy stole zwyczajna, miła atmosfera. Pani Marysia - mama Bartka - wniosła tort, była cukierniczką i uwielbiała piec torty.


*Kilka godzin później*


Dominika cały czas za mną chodzi, jakie szczęście, że jest na drugim końcu stołu.
Ale no cóż... Przeliczyłem się. Podeszła do nas złapała pierwsze lepsze krzesło i wepchnęła się między mnie a Julkę.
-To kiedy znowu gracie mecz? -Zaczęła swoją bezsensowną gadkę.
-W przyszłą środę. - Odpowiedziałem, znowu z grzeczności.
Ona zawsze potrafiła coś wymyślić, olałem ją i zacząłem rozmawiać z Bartkiem.
Wiedziałem!
W pięć sekund po moim olaniu Julka wybiegła z krzykiem i łzami w oczach. Poderwałem się z krzesła. Wybiegając za Julką syknąłem w stronę Dominiki.
-Idiotka.
I już byłem pod drzwiami balkonu.

_________________________________________________________________________________

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze! ♥♥♥





2 komentarze :

  1. Nienawidzę Dominiki! =D
    Co ona tej Julci zrobiła? Widać, że zołza i to straszna! Zabić Ją!
    Czekam na kolejny! ;*
    xoxo♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dziękuję za miłe słowa.
      Uwielbiam czytać Twój blog, więc Twój komentarz jest dla mnie podwójną motywacją! ♥

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka