piątek, 25 września 2015

#19 Rozdział dziewiętnasty


Rozdział dziewiętnasty.

-Mamoo? -Powtórzyłam. -W łazience! -usłyszałam. Jak już wspominałam moja mama uwielbia kosmetyki, co prowadzi do dwugodzinnych odsiadek w łazience. A właśnie! -kosmetyki. Zerknęłam na torbę która spoczywała w mojej dłoni. Od dziecka mam zwyczaj ukrywania prezentów, więc i ten muszę schować. Weszłam do mojego pokoju i rozejrzałam się wokół. Odsunęłam szafkę nocną w bok a torbę wrzuciłam tuż za nią. Po chwili szafka była na swoim miejscu. Rzuciłam się na łóżko sięgając po telefon. 18:18. "I tak nikt nie kocha" pomyślałam. Ręce ułożyłam w trójkąt łapiąc się za łokcie, a głowę wpakowałam w środek figury z moich kończyn. Leżałam w takiej pozycji zaledwie dwie minuty, bo usłyszałam przesuwający się zamek w drzwiach. -Co tam chciałaś Julciu? -spytała moja mama. -Zgadnij kto wygrał dwuosobowy wyjazd na Teneryfe? -Uśmiechnęłam się chytrze. -Nigdzie nie jedziesz. Ja nie mam czasu, a Magda jest w górach u rodziny. Sama nigdzie nie pojedziesz. -Ale mamo... -Żadnych "ale". -A Remek? -Hmm... -Mruknęła sama do siebie. -Kiedy to? - Tym razem już do mnie. -Eeee, to będzie... - wyjęłam broszurę z mojej kieszeni i zerknęłam na datę - Od dwunastego do dwudziestego. Skoro dzisiaj jest dziesiąty to zdążyłabym się spakować i gdybyś się zgodziła zaraz poinformuje Remka. -To dzwoń. -uśmiechnęła się do mnie. -Jeju, kocham Cieeeeeee! -krzyknęłam rzucając się jej na szyję. -Tak, tak ja Ciebie też, ale teraz idź dzwon! Bo się rozmysle! - cmoknelam jej policzek i podbieglam po telefon. Wybrałam numer Remka i nacisnelam zieloną słuchawkę. Usłyszałam pierwszy sygnał, w tle leciała piosenka "See You Again". Odebrał po piątym sygnale. -Remik? -Hej, mała. -Nie miałbyś ochoty na mały wypad na Teneryfe? -spytałam chytrze. -Jak to? -Więc -mruknęłam zgarniajac włosy z twarzy- wygrałam konkurs w którym nagroda były dwa bilety na Teneryfe. I jeden nadal zostaje wolny. -Jestem za. Mamoooo?! - krzyknął tak głośno, że chwilowo odsunęłam słuchawkę od ucha. -Czekaj mała, za chwilę oddzwonie. -Oki, do usłyszenia. I usłyszałam dźwięk zakończenia połączenia.
Znowu położyłam się na łóżku tym razem głową zwróconą w stronę sufitu. Zaczęłam rozmyślać, czy ja w ogóle siebie znam? Czy wiem kim jestem? Rozejrzalam się po moim pokoju, na szafce stały podręczniki, książki i albumy. Mnóstwo albumów. Co miesiąc, ewentualnie dwa chodziłam do fotografa by wywołać zdjęcia. Wstałam z łóżka kierując się w stronę szafki z albumami, wybrałam ten z napisem "Październik-listopad 2015". Na pierwszym zdjęciu ja i Oliwia, na drugim ja i Magda, na kolejnym ja i mama. Jest ich naprawdę dużo. W jakiejś połowie znalazłam zdjęcie z Sebastianem. Podpisałam je "Prawdziwa miłość istnieje naprawdę." z maleńkim serduszkiem. Wyjelam zdjęcie z oslaniajacej folijki i potarlam je kciukiem. Seba i ja trzymamy się za rękę siedząc na ławce w parku niedaleko domu Bartka. Domu, z którego zostałam zarzucona. Wracając do zdjęcia, jestem szczęśliwa. Wtulam się w umięśnione ramiona mojego księcia. Boże, jak dawno nie słyszałam jego głosu, jak dawno nie śmiałam się z tego, jak puszczał Colę nosem. Jak ja za nim tęsknię. W jednej chwili przesłałam mieć jakąkolwiek ochotę na te "wakacje". Odechcialo mi się Świat. Jedyne czego teraz chciałam to go zobaczyć. Odłożyłam album na miejsce i otworzyłam drzwi do mojego pokoju, ubralam buty i kurtkę (zrobiło się zimno) i rzuciłam wychodząc: -Będę niedługo! -Wróć na kolację. -usłyszałam głos z kuchni. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę szpitala. Dopiero teraz zauważyłam, że po mojej twarzy spływają słone krople wody. I dopiero teraz zauważyłam, że nie umiem powstrzymać strumienia łez. Ludzie na ulicy dziwnie się na mnie patrzyli, ale wisi mi to. Co mnie to obchodzi co ludzie o mnie myślą. Nie będą za mnie żyli i za mnie nie umrą. Wcisnęłam ręce do kieszeni iż po moim ciele przebiegł dreszcz spowodowany mocnym powiewem zimna. Nim się obejrzałam stałam przed drzwiami szpitala w którym leżał Sebastian. Pchnęłam je i poczułam na swoim ciele powiew ciepła. Ruszyłam w głąb szpitala, który znałam już na pamięć. Otworzyłam drzwi do sali Seby. Moją uwagę przyciągnął lekarz stojący przy łóżku Seby. -Pani Julia Cloud? - zwrócił się w moją stronę. -Emm... tak. -odpowiedziałam zmieszana. -Mam dobre wieści. -uśmiechnął się do mnie- Sebastian jest w coraz lepszym stanie. -Słyszę to od miesięcy, lecz nie widzę zmian. -Odparłam spokojnie. -Tak, ale teraz mamy dziewięćdziesięcio procentową pewność, że Sebastian się rozbu... -Tak, tak. To też powtarzają. -Daj mi dokończyć. Mamy 90% pewność, że Sebastian obudzi się jeszcze w tym roku. Jego stan zdrowia przez ostatni tydzień poprawiał się w zadziwiająco szybkim tempie. Lecz w każdej chwili może się pogorszyć. Ale bądźmy dobrej myśli. -Mhm. Te słowa słyszę co chwilę. I tak, mam nadzieję, że się obudzi. Codziennie mam tą cholerną nadzieję. Ale nie widzę żadnej poprawy. -Mogę zostać z nim sama? -Skierowałam wzrok na lekarza. -Oczywiście, miłego dnia. -facet ruszył w kierunku drzwi. Poczekałam, aż drzwi się za nim zamkną i usiadłam na krześle obok łoża Seby. -Hej. - złapałam go za rękę, która o dziwo była ciepła. Może lekarz miał rację?Puściłam jego dłoń i wstałam kierując wzrok na półkę ze zdjęciami. Ciocia chłopaka przyniosła mu zdjęcia, na kilku był z nią, na innych z Bartkiem. Na półce stał też mały, porcelanowy słonik. Sebastian opowiadał mi kiedyś, że przynosi mu szczęście. Najwidoczniej nie miał go przy sobie w momencie wypadku. Odwróciłam się w jego kierunku i podeszłam do krzesła. Chwyciłam jego dłoń, nadal ciepłą. -To z Tobą skarbie, chciałbym pojechać na tą piepszoną Teneryfe. -mruknęłam. Pochyliłam się nad nim i lekko musnęłam kąciki jego ust.
-Tęsknię za Tobą kochanie. - wyszeptałam mu do ucha. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i czułam jak bije mu serce. Rytm był wolny, ale wiem jedno - idealnie pasował do mojego.


_________________________________________________________________________________________


Hej hej hello! Kotki moje kochane oto kolejny rozdział! Wstawiłam bo pewne osoby (pozdrawiam Madzię) truły i pewną część ciała żeby wreszcie coś dodała! Więc oto jest rozdział dziewiętnasty :D. I jeszcze jedno: przepraszam za brak ogonków itp. ale pisałam rozdział na telefonie i nie pisałam tak starannie a teraz jak chcę usunąć np. 2 litery usuwają mi się dwa wyrazy. Następnym razem będzie lepiej ♥ Mogę wam zdradzić jedno... Juli będzie miała niezłą niespodziankę na gwiazdkę ;3 Domyślacie się? ;* A no i jeszcze muszę się wam pochwalić! Zostałam przewodniczącą szkoły *,* To chyba tyle, trzymajcie się do nastęnego wpisu. ♥
Juliśka. ♥

3 komentarze :

  1. hah. No ja Ci wcale nie trułam no wiesz czego. Ale i tak rozdział świetny! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że coś dodałaś, bo nie miałam już co czytać. W sumie to po skończeniu dalej nie mam, ale cii.
    Co do niespodzianki to czy Seba się obudzi? :D
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu kobito dawaj kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka